Z wizytą w domu dziecka
Istnieją placówki i instytucje, które przez swoją specyfikę budzą w nas negatywne emocje. Jako przykład można chociażby podać szpital, w którym żaden z nas nie chciałby się znaleźć. A jak jest z domem dziecka? Myślę, że podobnie, bowiem nie ma najmniejszych wątpliwości, że każde dziecko powinno i zasługuje na to, aby dorastać i wychowywać się w kochającej rodzinie. Ale są przecież takie rodziny, które już dawno przestały spełniać swoje podstawowe funkcje. Wówczas dom dziecka jest jedną z alternatyw pieczy zastępczej.
Dzisiaj (04.10) dyrektor Wielofunkcyjnej Placówki Pomocy Rodzinie Agnieszka Popławska w obecności lokalnych mediów starała się „odczarować” negatywne wizje, które rysują się w wyobraźni każdego, kto słyszy hasło dom dziecka. Niektórzy Szczecinecczanie - co podkreślała dyrektor - nawet nie widzą, że taka placówka istnieje w ich mieście.
Dyrektor opowiadała o codziennym życiu dwudziestu ośmiu wychowanków i wykwalifikowanej kadrze pracowników i wychowawców, którzy robią wszystko co w ich mocy, aby zastąpić dzieciom rodzinny dom i dbać o rozwój ich zainteresowań i talentów. Dzieci uczestniczą w najróżniejszych zajęciach pozalekcyjnych od nauki języków począwszy, przez warsztaty taneczne, na bogatym wachlarzu zajęć sportowych skończywszy.
Odwiedzając pokoje, świetlice czy chociażby kuchnie, aż trudno uwierzyć, że znajdujemy się na terenie domu dziecka. Warunki w jakich dzieci mieszkają, uczą się, bawią i odpoczywają robią niesamowite wrażenie. Dzieci miały bardzo duży wpływ na wygląd swoich pokoi. Przekraczając próg czuć, że ich właściciele to indywidualności o szerokim spektrum zainteresowań.
Remont placówki i metamorfoza jaką przeszła nie byłyby możliwe, gdyby nie pomoc sponsorów i przyjaciół, którym dyrektor Agnieszka Popławska serdecznie dziękowała. Do Świąt Bożego Narodzenia zostało jeszcze trochę czasu, ale dyrektor wspomniała również o niezastąpionych „Świętych Mikołajach”, którzy każdego roku pamiętają o podopiecznych domu dziecka. Elektroniczne i multimedialne świetlicowe centrum rozrywki to m.in. ich „sprawka”.