Centrum wychodzi z lockdown-u
Pełne obłożenie turnusu rehabilitacyjnego notuje Centrum Rehabilitacji SM w Bornem Sulinowie. To jedno z dwóch takich miejsc w skali kraju, które dba o leczenie osób cierpiących na stwardnienie rozsiane (SM).
Sytuacja jest ciężka, bo specjalizujemy się w strasznej chorobie. Pacjenci biorą leki, które sprawiają, że ich układ odpornościowy jest bardzo osłabiony -mówił w „Studiu Bałtyk Szczecinek” Piotr Misztak.
Prezes Centrum cieszy się, że placówka wychodzi z kilkumiesięcznego lockdown-u. Przez pewien czas trzeba było wstrzymać przyjęcia pacjentów, nie były realizowane założenia kontraktu z Narodowym Funduszem Zdrowia. Ale Piotr Misztak chwali współpracę z Funduszem oraz z innymi podmiotami wspierającymi pracę Centrum.
Postawiłem sobie za punkt honoru, że nikogo nie zwolnię w ramach lockdownu. NFZ płacił nam 1/12 kontraktu za funkcjonowanie, pracownicy przeszli w stan przestoju ekonomicznego, mieliśmy mentalne wsparcie Powiatu Szczecineckiego. Przeszliśmy ten ciężki okres suchą nogą dzięki wsparciu państwa.
Warto w tym miejscu zaznaczyć, że starosta Krzysztof Lis zadeklarował pomoc placówce. Dzięki wsparciu starostwa do spółki ma trafić sprzęt do rehabilitacji.
Praca zdalna
W szczytowym punkcie pandemii pracownicy Centrum Rehabilitacji SM skoncentrowali się na pracy zdalnej. I po części koncentrują się na niej do dziś.
Stwierdzili, że jak mają siedzieć w domu, to wolą pojawić się czasami w spółce. Mamy sprzęt, więc możemy nagrywać telerehabilitację. Dziś NFZ dofinansowuje takie działania, ale oni robili to nieodpłatnie, z troską o swoich pacjentów.
Przykłady takich tele-kursów można znaleźć na facebook-owych stronach Centrum.
A jak dziś wygląda codzienność w placówce?
Piotr Misztak mówił na antenie Polskiego Radia Koszalin, że pacjenci bardzo mocno starają się, żeby nie zachorować. Dlatego przyjeżdżając na turnus rehabilitacyjny poddawani są dwutygodniowej kwarantannie. Ale zanim pojawią się w Bornem Sulinowie muszą poddać się badaniu na koronawirusa.
Od następnego turnusu będziemy żądać testu PCR, bo takie są zalecenia i tak jest bezpieczniej – wyjaśnia prezes Centrum.
To niestety dodatkowy koszt dla pacjentów. Dziś wystarczy tańszy test, który kosztuje około 100 złotych. Test PCR to wydatek rzędu 600zł, który pacjent musi ponieść z własnej kieszeni. Trwają rozmowy władz Centrum nad refundacją testów, tak jak bywa to w przypadku osób wybierających się na leczenie uzdrowiskowe.
Pracownicy Centrum Rehabilitacji dbają także o to, żeby ograniczyć kontakt pacjentów z osobami, które korzystają z usług w ramach komercyjnej działalności placówki. Chodzi tu m.in. o pacjentów z powiatu, którzy korzystają z kriokomory. Punkty styczne spotkań tych dwóch grup pacjentów są na bieżąco odkażane.